Obecna sytuacja geopolityczna z całą pewnością nie sprzyja nikomu…
Rodzi również wiele negatywnych skutków po stronie kredytobiorców, a w szczególności tych, którzy posiadają kredyt powiązany z walutą CHF.
Kurs franka już w trakcie pandemii wynosił ponad 4,00 zł, co zapewne spowodowało u Ciebie spore obawy – im wyższy jest bowiem kurs tym wyższa rata kredytu, którą kredytobiorca musi przecież na rzecz banku co miesiąc terminowo uiszczać. A urosły w końcu nie tylko raty, ale również zadłużenie wobec banku.
W lutym 2022 r. kurs CHF wzrósł do ok. 4,40 zł, zaś aktualnie wynosi on aż 4,57 zł. Nie sposób jednak nie zauważyć, że każdego dnia nadal się wobec złotówki umacnia. Co więcej – z dużą dozą prawdopodobieństwa, graniczącą wręcz z pewnością, w dalszym ciągu będzie rósł. I trudno przewidzieć kiedy ta sytuacja się zakończy.
To oczywiste, że wzrot kursu jest wprost proporcjonalny do wzrostu niepokoju kredytobiorcy, związanego z dalszą możliwością spłaty rat kredytu.
Przede wszystkim pamiętaj, że nie ma sytuacji bez wyjścia – absolutnie zawsze istnieją co najmniej dwa rozwiązania!
Niemniej, każdorazowo należy również rozważyć, które z istniejących rozwiązań jest korzystne, a które niekoniecznie.
Poniżej przedstawiamy nasze ustalenia.
W tym miejscu musimy zaznaczyć, że do całkowitej spłaty zadłużenia przyjmuje się kurs aktualnie obowiązujący. Przez wzgląd zaś na to, że jest on bardzo wysoki, z całą pewnością nie jest to odpowiedni moment na skorzystanie z tego rozwiązania.
W celu całkowitego uregulowania zaciągniętego kredytu, do banku wpłacona zostałaby bowiem dwa razy wyższa kwota w porównaniu z przeliczeniem zadłużenia w oparciu o kurs z dnia zawarcia umowy.
To z kolei jest równoznaczne z poniesieniem przez Ciebie sporych strat.
Nie można także zapomnieć, że odzyskanie od banku wpłaconych na jego rzecz kwot mogłoby być znacznie utrudnione, nawet w sytuacji, gdy dokonano zastrzeżenia zwrotu świadczenia.
Wniosek: rozwiązanie niekorzystne.
O tym, czy warto zawrzeć ugodę z bankiem pisaliśmy tutaj: A może by jednak zawrzeć ugodę z Bankiem w sprawie frankowej?
Jedynie uzupełniająco wskazać trzeba, że po zawarciu z bankiem ugody, najczęściej kredyt frankowy staje się kredytem złotówkowym, co oznacza, że jest oprocentowany stawką WIBOR.
Biorąc zaś pod uwagę nieustanne podwyżki stóp procentowych, a przede wszystkim ryzyko z osiągnięciem przez nie dotychczas niespotykanego poziomu, stwierdzić trzeba, że niewiele na zawarciu z bankiem ugody można zyskać…
Wniosek: rozwiązanie niekorzystne.
W celu uwolnienia się od rosnącego kursu franka i coraz to wyższych rat niewątpliwie należy wystąpić do Sądu z pozwem o unieważnienie umowy wraz z wnioskiem o zabezpieczenie roszczenia.
Wspomniane zabezpieczenie polega na zawieszeniu przez okres trwania postępowania sądowego obowiązku spłacania przez kredytobiorcę rat na rzecz banku. Uzyskując zabezpieczenie, nie musisz już więc spłacać rat kredytu jeszcze przed wydaniem przez Sąd wyroku. Bank zaś z kolei nie może z tego powodu wypowiedzieć Tobie umowy kredytowej.
Brzmi dobrze, prawda?
Wniosek: rozwiązanie korzystne.
Podsumowując, niepewność obecnej sytuacji powinna skłonić KAŻDEGO frankowicza do rozważań do wystąpienia przeciwko bankowi ze wspomnianym przez nas powództwem.
Na ten moment to dla Ciebie najkorzystniejsze rozwiązanie.
Jakby co, możemy pomóc.
Opracowała: Sandra Murawska
Odpowiemy Ci już na wstępie – zdecydowanie nie powinno.
A dlaczego nie?
Jak wspomnieliśmy we wcześniejszym artykule Uchwała Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych – Zbroja Adwokaci – Prawo gospodarki morskiej i przemysłu jachtowego, offshore zarówno 5 marca 2021 r., 13 kwietnia 2021 r., jak i 11 maja 2021 r. miały być przełomowymi dniami dla wielu frankowiczów i losu ich umów kredytowych.
Sąd Najwyższy miał bowiem wydać uchwałę, mającą ujednolicić linię orzeczniczą sądów powszechnych w sprawach powiązanych z walutą CHF.
Tak się jednak nie stało – jej wydanie zostało po raz kolejny odroczone, tym razem do 2 września 2021 r. A jak zapewne wiesz, w tym terminie także nie udało się jej podjąć…
Z uwagi zaś na to, że powzięte zostały wątpliwości co do legalności wyboru sędziów tegoż Sądu Najwyższego przez KRS po nowelizacji z 2018 r., Sąd ten skierował do TSUE pytania prejudycjalne mające rozstrzygnąć te kwestię.
Jaki jest więc termin podjęcia uchwały?
Obecnie ten termin niestety nie jest znany.
W związku z powyższym, wiele sądów powszechnych (nierzadko na wniosek banku) zawiesza dotychczas prowadzone przez siebie postępowania lub też wstrzymuje wydawanie rozstrzygnięć właśnie do momentu podjęcia przez Sąd Najwyższy omawianej uchwały.
Jak zaś wskazaliśmy na samym wstępie, niewydanie uchwały przez Sąd Najwyższy nie powinno skutkować zawieszeniem postępowania w sprawie frankowej.
Wreszcie, odpowiadając na pytanie ,,A dlaczego nie?” podkreślamy przede wszystkim, że:
Czyli…
Nie pozostawaj bierny!
Złożenie przez bank wniosku o zawieszenie postępowania (będącego wyrazem ,,grania na zwłokę”) bądź wydanie przez Sąd postanowienia o jego zawieszeniu nie powinno być jeszcze powodem do wielkiego niepokoju, ale tylko wówczas, gdy przygotujesz pismo przygotowawcze zawierające argumentację, która przekona Sąd do dalszego procedowania w Twojej sprawie.
To z kolei może przybliżyć Cię do wygranej.
Działaj! ☺
Opracowała Sandra Murawska
Niejeden tzw. „frankowicz” zastanawia się jak może wyglądać wyrok unieważniający umowę kredytową.
Przykład powyżej.
Jeszcze ciepły (bo z końca ub. tygodnia).
W imieniu klienta wnosiliśmy o uznanie kredytu za nieważny oraz żądaliśmy zasądzenia od pozwanego wszystkich płatności uiszczonych przez kredytobiorcę na rzecz banku.
Sprawa trochę trwała, ale ostatecznie Sąd w całości uwzględnił nasze żądanie, ustalając, że umowa jest nieważna (pkt I sentencji) oraz zasądzając wskazane przez nas kwoty wraz z odsetkami (od początku procesu – w sumie dobra inwestycja) – pkt II i III.
Sąd obciążył również bank kosztami procesu w całości (pkt IV). To oznacza, że bank będzie musiał zwrócić naszemu klientowi poniesioną przez niego opłatę sądową, zaliczkę na biegłego, a także koszty zastępstwa procesowego.
W ustnym uzasadnieniu Sąd podzielił stanowisko wskazane w naszych pismach procesowych.
Oczywiście czekamy teraz na pisemne uzasadnienie i apelację banku, który na pewno nie złoży od razu broni.
Niemniej jest to kolejne małe zwycięstwo, które nas bardzo cieszy i potwierdza sens walki o swoje!
Opracował: Marcin Sokołowski
Czy ugody proponowane przez banki są atrakcyjne dla Frankowiczów?
Czy w ogóle warto próbować negocjować z bankami?
Te pytania nasuwają się zarówno Tobie, jak i większości kredytobiorców, którzy posiadają kredyt w walucie franka szwajcarskiego.
Po pierwsze – mamy przecież wiele korzystnych orzeczeń potwierdzających, że stosowane przez banki postanowienia w latach 2002-2010, są postanowieniami niedozwolonymi.
Po drugie – w dalszym ciągu oczekujemy na uchwałę pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, która ma ujednolicić linię orzeczniczą. Niestety w dalszym ciągu nie jest znany choćby planowany termin podjęcia uchwały.
Po trzecie – procesy, które w dalszym ciągu nieprzerwanie wytaczają bankom kredytobiorcy narażają banki na znacznie wyższe koszty niż kompromisowe ugody.
Wszystkie powyższe aspekty budują przekonanie, że kwestią czasu jest przygotowanie przez banki ugód, które będą korzystne dla kredytobiorców. Takie ugody, byłyby rozwiązaniem systemowym, nie zaś przewidzianym dla jednostkowego kredytobiorcy.
Jednak czy rzeczywiście wielkimi krokami zbliża się długo oczekiwany pakiet mający masowo uwolnić kredytobiorców od ciążącego im kursu franka szwajcarskiego?
W mojej ocenie nie.
Dlaczego więc banki nie starają się zawierać ugód z kredytobiorcami?
Przyczyn jest kilka.
Banki w pierwszej kolejności w ogólne nie chcą podpisywać ugód z kredytobiorcami i to musisz wiedzieć. Głównym powodem powyższego działania jest fakt, że bank nie posiada jednostkowych produktów, ale całe portfele kredytów indeksowanych lub denominowanych do waluty CHF.
Podpisanie ugody naraża bank na stratę, jest też negatywne wizerunkowo i co więcej powoduje, że informacja o ugodzie z bankiem idzie w świat. Doświadczenie pokazuje, że na ugody godzą się banki zwykle w przypadku wytoczenia przez kredytobiorcę powództwa. Jeżeli pozostaniemy bierni nie otrzymamy żadnej propozycji. To też powoduje, że coraz więcej osób, która dotychczas wahały się z wytoczeniem powództwa przeciwko bankom nabiera pewności siebie i otrzymuje impuls niezbędny do działania.
Dodatkowo banki nie zdecydują się na masowe oferowanie ugód wszystkim klientom, choćby zwyczajnie dlatego, że ich na to po prostu nie stać. Niektóre banki, zwłaszcza te większe (np. państwowy PKO BP), już dziś szykują rezerwy na ewentualne ugody. Szukają jednocześnie rozwiązań prawnych, które zagwarantują, że zawarta ugoda będzie niepodważalna i ostatecznie uniemożliwi podważanie jej w sądzie. Pozostałe banki, te znajdujące się w kiepskiej sytuacji finansowej (przykładowo Getin), czy też posiadające dużą ilość tego rodzaju produktu w portfelach i nie posiadają na tyle dużej nadwyżki finansowej (mBank SA).
Propozycja Komisji Nadzoru Finansowego
W obliczu zbliżającej się uchwały Sądu Najwyższego Komisja Nadzoru Finansowego zaapelowała aby banki poszły na ugodę z frankowiczami.
Podjęto więc próbę zaproponowania rozwiązania systemowego, które miałoby objąć wszystkich kredytobiorców, którzy wyrażą chęć zawarcia ugody. Propozycja przekazana bankom jest jednak skrajnie niekorzystna dla kredytobiorców w porównaniu do korzyści jakie byliby oni w stanie osiągnąć wytaczając powództwo wobec banku.
Jednak według ogólnodostępnych informacji, w przypadku zawarcia ugody z bankiem kredytobiorca może liczyć na zmniejszenie zadłużenia od 15% do 25% w stosunku do zadłużenia obecnego. Jest to zadziwiająco niewiele kiedy weźmiemy pod uwagę, ile można uzyskać w toku procesu sądowego.
Propozycja ugód opiera się bowiem na prostej zasadzie działania. Przyjmujemy, że kredyt był od początku udzielony jako kredyt złotówkowy. Co istotne, oprocentowanie zgodnie z warunkami propozycji ugód powinno składać się z stosowanej ówcześnie marży banku (istnieją wątpliwości czy promocje i cross sell również będą uwzględnione) oraz stawki WIBOR.
Końcowo, porównujemy to co zostało uiszczone przez Ciebie na rzecz banku z tym co byłbyś obowiązany zapłacić według powyżej przedstawionych warunków.
Nietrudno zauważyć, że na takim scenariuszu korzysta głównie bank, który w dalszym ciągu posiada w portfelu klienta kredytowego.
Pamiętaj, że jako klient banku zdecydowałeś się na podpisanie umowy CHF ponieważ oferta kredytu w złotówkach była najczęściej za droga lub zwyczajnie niedostępna. Teraz natomiast przejście na ten model kredytu choć wydaje się rozwiązaniem korzystnym, bowiem oczywiście kredyt w walucie CHF jest jeszcze droższy jest raczej pyrrusowym zwycięstwem.
Bierz też pod uwagę, że aktualnie mamy wskaźnik WIBOR na historycznie niskim poziomie. Taka sytuacja nie może trwać w nieskończoność, a wzrost tego wskaźnika będzie miał przełożenie bezpośrednio na wysokość rat kredytobiorcy. Finalnie może się okazać, że rata kredytu będzie wyższa, niż rata płacona obecnie w produkcie frankowym.
Podsumowując i powracając do pytań zadanych na wstępie, jestem przekonany, że w tych akurat sprawach żadna ugoda nie będzie tak korzystna dla kredytobiorców jak unieważnienie albo odfrankowienie kredytu.
Czy warto próbować podejmować negocjacje?
To zależy od Twojej sytuacji finansowej. Nic nie stoi na przeszkodzie w zapytaniu o ugodę lub zaproponowaniu odpowiednich warunków.
Pamiętaj jednak zawsze, że nie będą to warunki tak korzystne jak w przypadku wygranego procesu.
Opracował: Marcin Sokołowski
Najnowsza uchwała Sądu Najwyższego ws. CHF – krótka analiza
Jak pamiętasz, w dniu 7 maja 2021 r. Sąd Najwyższy, w 7-osobowym składzie Izby Cywilnej podjął uchwałę, w której rozstrzygnął, która z teorii rozliczenia nieważnej umowy kredytu frankowego – salda czy kondykcji – jest teorią prawidłową.
Wskazał również termin, od którego możesz dochodzić od banku zwrotu uiszczonych przez Ciebie na jego rzecz rat.
Doczekaliśmy się pisemnego uzasadnienia tej uchwały.
Poniżej krótka jego analiza.
Zgodnie z poglądem wyrażonym przez Sąd Najwyższy,w przypadku ustalenia nieważności umowy kredytobiorcy i bankowi przysługują dwa odrębne roszczenia.
To oznacza, że Twoje roszczenie nie ulega automatycznie wzajemnej kompensacji (potrąceniu) z roszczeniem banku. Tak więc – możesz żądać zwrotu całości spłaconych rat kredytu niezależnie od tego, czy i w jakim zakresie jesteś jego dłużnikiem.
Dla przykładu, w sytuacji, w której otrzymałeś od banku kwotę w wysokości 450.000 PLN, a spłaciłeś 312.000 PLN, a więc mimo nieprzekroczenia kwoty udzielonego kredytu, Sąd zasądzi od banku 312.000 PLN, który będzie zobowiązany do zapłaty tej kwoty na Twoją rzecz.
Tym samym, Sąd Najwyższy wyraźnie opowiedział się za korzystną dla Ciebie teorią dwóch kondykcji.
Szerzej o teorii tej pisał w marcu Marcin Sokołowski: „Unieważnienie kredytu frankowego – teoria salda czy teoria dwóch kondykcji?”.
Sąd Najwyższy wskazał, że teoria dwóch kondykcji jest teorią prawidłową dlatego, że niedozwolone postanowienie umowne należy co do zasady uznać za nigdy nie istniejące.
Zapłacone więc na jego podstawie przez Ciebie kwoty są nienależne i podlegają zwrotowi.
Zwrot ,,co do zasady” został użyty dlatego, że w ocenie Sądu konsument może wyrazić dobrowolną i świadomą zgodę na zastosowanie niedozwolonego postanowienia umowy.
O świadomej i dobrowolnej zgodzie można mówić wyłącznie wtedy, gdy zostałeś przez bank należycie poinformowany o niedozwolonym charakterze postanowienia, czyli wtedy, gdy w sposób obiektywny i wyczerpujący udzielono Ci informacji o konsekwencjach prawnych związanych z nieuczciwym charakterem postanowień umownych.
Trudno natomiast mówić o dobrowolnej i świadomej zgodzie, w sytuacji, w której bank nie przedstawił Ci pełnej, a nierzadko jakiejkolwiek informacji o ryzykach i konsekwencjach płynących z zawarciem umowy kredytu powiązanego z CHF.
W naszej opinii, bank w chwili zawierania umowy nie spełnił spoczywającego na nim obowiązku informacyjnego i dlatego też nie mogło dojść do wyrażenia przez Ciebie jakiejkolwiek zgody na stosowanie nieuczciwych klauzul, a tym bardziej zgody świadomej i dobrowolnej.
Zapewne dopiero z czasem, przy pomocy prawników, mediów czy też prasy, zorientowałeś się, że Twoja umowa jest nieuczciwa. No, ale z całą pewnością nie udzielił Ci tej informacji bank ?
W omawianej uchwale Sąd Najwyższy poruszył również kwestię terminu przedawnienia roszczeń – terminu, od którego możesz dochodzić od banku zapłaty na swoją rzecz.
Przedawnienie to nie może rozpocząć biegu (zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej) zanim dowiedziałeś się lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinieneś dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia.
Oznacza to, że Twoje roszczenie o zwrot rat, które zapłaciłeś zanim dowiedziałeś się o abuzywności postanowień, przedawniają się od chwili w której się po prostu o tym dowiedziałeś. Roszczenia o zwrot rat zapłaconych później przedawniają się natomiast od daty ich zapłaty.
Tym samym, Sąd zasądzi sumę wszystkich dotychczas zapłaconych przez Ciebie na rzecz banku rat, począwszy od dnia zaciągnięcia kredytu do dnia wyrokowania, a więc niezależnie od okresu, który minął od tamtej pory.
Takie rozstrzygnięcie jest więc korzystne dla frankowiczów.
Omawiana uchwała jest kolejnym orzeczeniem opowiadającym się za teorią dwóch kondykcji – potwierdza ono stanowisko wyrażone też we wcześniej uchwale Sądu Najwyższego z dnia 16 lutego 2021 r., III CZP 11/20.
Co więcej, ta najnowsza uchwała została podjęta z uwzględnieniem wskazówek zawartych w Dyrektywie Rady 93/13/EWG z dnia 5 kwietnia 1993 r. w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, jak również w orzecznictwie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, tj. przemawiających na Twoją korzyść.
Dodać trzeba, że dla Sądów, zarówno powyższa Dyrektywa, jak i orzecznictwo TSUE są wiążące. Sądy mają więc obowiązek ich stosowania. To zaś oznacza, że frankowicze coraz częściej, skutecznie dochodzą swoich praw.
Nie ma więc co zwlekać ze złożeniem pozwu… ☺
Opracowała: Sandra Murawska
11 maja 2021 r. miał być przełomowym dniem dla wielu frankowiczów i losu ich umów kredytowych.
Sąd Najwyższy miał dzisiaj w pełnym składzie Izby Cywilnej wydać uchwałę, mającą ujednolicić linię orzeczniczą sądów powszechnych w sprawach kredytów walutowych.
Niestety po raz kolejny nie doszło do wydania rozstrzygnięcia…
Pierwszy powód to alarm bombowy, który na szczęście okazał się fałszywy, ale skutecznie przedłużył procedowanie i czas oczekiwania.
Drugi powód to decyzja, aby zwrócić się dodatkowo o przedstawienie stanowisk w sprawie przez Rzecznika Praw Obywatelskich, Narodowy Bank Polski, Komisję Nadzoru Finansowego, Rzecznika Finansowego, ale także… Rzecznika Praw Dziecka.
Organy te będą miały 30 dni na przedstawienie swoich opinii. A posiedzenie Sądu Najwyższego zostało odroczone na tzw. termin z urzędu.
Jeżeli nie uda się zebrać ww. opinii do połowy czerwca, to całkiem realnym scenariuszem może być podjęcie uchwały już po okresie urlopowym, czyli nawet we wrześniu 2021 r.
Taki tryb postępowania jest rozczarowujący.
Nie tylko z uwagi na pojawiające się wątpliwości natury konstytucyjnej co do statusu tych sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, którzy zostali powołani przez tzw. neoKRS, w tym samej Pierwszej Prezes SN, a w konsekwencji skuteczności i ważności tej uchwały w sądowej praktyce.
Okazuje się, że wiele sądów powszechnych zawiesiło prowadzone postępowania lub w praktyce wstrzymywało swoje rozstrzygnięcia właśnie do momentu podjęcia przez Sąd Najwyższy omawianej uchwały.
Odroczenie ogłoszenia uchwały i przedłużająca się procedowanie nie pomoże w wyjaśnieniu poważnych wątpliwości merytorycznych w sprawach frankowych.
W tej sytuacji trzeba zwrócić szczególną uwagę na inną, choć nieco mniej spektakularną uchwałę (mniejszego bo 7-osobowego składu Izby Cywilnej SN, prawidłowo wybranych „starych” sędziów) z piątku, 7 maja 2021 r.
Nie ma jeszcze pisemne uzasadnienia do treści tego orzeczenia.
Ale w skrócie można już w tym miejscu zasygnalizować, że Sąd Najwyższy stoi na stanowisku, że w przypadku ustalenia nieważności umowy kredytobiorcy i bankowi przysługują dwa odrębne roszczenia.
Uznał też, że termin przedawnienia na zwrot obu świadczeń biegnie od momentu, gdy umowa stała się nieważna.
Konstrukcja takiego orzeczenia może budzić wątpliwości prawnicze, ale w praktyce oznacza ono, że Sąd Najwyższy opowiada się za twierdzeniem, że klauzule niedozwolone nie wiążą konsumentów od dnia zawarcia umowy. Dopiero zgoda konsumenta (choć trudno sobie to wyobrazić) może naprawić dane postanowienie i przywrócić mu skuteczność, jeżeli jest zgoda ta jest wolna i świadoma. Wówczas konsument przywraca skuteczność z mocą wsteczną.
Dodatkowo – w przypadku unieważnienia umowy z niedozwolonymi klauzulami – Sąd Najwyższy uznaje, że właściwe jest zasądzanie od banków na rzecz kredytobiorców łącznej kwoty rat kapitałowo-odsetkowych spłaconych od dnia zaciągnięcia kredytu do dnia wyrokowania, i to niezależnie od okresu, który minął od tamtej pory.
Takie rozstrzygnięcie potwierdza przyjęcie korzystnej dla frankowiczów teorię dwóch kondykcji, o której pisaliśmy w marcu:
„Unieważnienie kredytu frankowego – teoria salda czy teoria dwóch kondykcji?”
Na pewno szczegółowo przyjrzymy się temu rozstrzygnięciu, bo może mieć ono istotny wpływ na szereg spraw, które trafiły już do sądów i mogą być kończone w najbliższych miesiącach.
Poczekajmy jeszcze jednak na pisemne motywy tej uchwały.
W tych okolicznościach – naszą rekomendacją jest jednak niezwłoczne podjęcie walki sądowej.
W naszej ocenie dzisiejsza rezygnacja Prezesa Banku PKO BP SA, pomimo politycznych aspektów, nie pozostaje też bez związku ze spodziewanymi uchwałami Sądu Najwyższego oraz sygnalizowanego początku kampanii zawierania ugód z kredytobiorcami.
Pamiętajcie jednak, że ugoda, choć przyspiesza rozstrzygnięcie i ogranicza trochę ryzyko prowadzenia sprawy sądowej, dla banku będzie zawsze korzystniejsza niż dla Was.
O ugodach polecamy naszą krótką publikację:
„Czy przyjąć ugodę banku ws. CHF?”
My ruszamy z pozwami, nie czekając na uchwałę pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
A Ty?
Nie sposób odnieść wrażenia, że powolne, ale jednoznaczne utrwalanie linii orzeczniczej sądów powszechnych na korzyść frankowiczów sprawia, że większość banków przegrupowuje siły, uwzględniając coraz większe ryzyko przegranych spraw.
Przykładowo PKO BP SA dąży do stworzenia specjalnego funduszu, na kwotę, uwaga – 6,7 mld zł, który ma zabezpieczyć ugody z frankowiczami. Wstępna propozycja musi zostać jednak przyjęta podczas nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy banku, które zostało zaplanowane na dzień 23.04.2021 r.
PKO BP podkreśla, że chciałby zawierać ugody z klientami, którzy mają kredyty denominowane lub indeksowane w obcych walutach, wychodząc niejako naprzeciw propozycji Komisji Nadzoru Finansowego.
KNF rekomenduje, że dla ugód punktem wyjściem ma być kredyt złotowy oprocentowany według stawki WIBOR (nie LIBOR stosowany dla CHF) powiększonej o marżę stosowaną dla kredytów złotowych w czasie, w którym udzielony został kredyt walutowy.
Jest to rozwiązanie zdecydowanie mniej korzystne dla frankowiczów, niż unieważnienie kredytu lub nawet jego odfrankowienie.
Oczywiście do zawarcia ugód potrzeba zgodnych oświadczeń woli obu stron, a więc inicjatywy Banku z ofertą ugody, no i Twojej zgody jako kredytobiorcy.
Wydaje się, że taka inicjatywa banku powinna być oceniana racjonalnie.
Obniżysz pewnie wartość pozostałej do zapłaty należności głównej, no i pewnie miesięczna rata będzie nieco niższa. A dodatkowo zaoszczędzisz sobie czas, emocje i koszty związane z postępowaniem sądowym.
Uważaj jednak!
Można wręcz z góry założyć, znając praktykę udzielania kredytów walutowych i aktualną postawę procesową banków oraz usilny lobbing z ich strony, że wstępna oferta ugody w konkretnym przypadku i tak będzie mniej korzystna od rekomendacji KNF.
Jak mawiają nie tylko prawnicy: „diabeł tkwi w szczegółach„. Istotne znaczenie będą miały konkretne zapisy, zwłaszcza pisane tym mniejszym drukiem.
Bank nie jest instytucją charytatywną i na pewno nie będzie miał – ponownie – Twojego interesu na względzie, a jedynie po prostu ograniczenie swoich kosztów i swojego ryzyka.
Tymczasem, jeżeli nie ulegniesz takiej propozycji i zdecydujesz się na złożenie pozwu w sądzie, Twoja pozycja negocjacyjna będzie zdecydowanie silniejsza.
Zwłaszcza, jeżeli będziesz żądał unieważnienia kredytu.
A z przekonaniem graniczącym z pewnością, można założyć, że propozycje ugód dla frankowiczów, którzy rozpoczęli batalię sądową (zwłaszcza z profesjonalną obsługą) będą na lepszym poziomie.
Jak widzisz, właśnie w sprawach związanych z umowami o kredyt frankowy, wyjątkowo zachęcamy do złożenia pozwu przeciwko bankowi.
Tym bardziej, że na każdym etapie postępowania sądowego możesz również ugodę zawrzeć, uwzględniając również koszty takiej sprawy.
Opłata sądowa, niezależnie od wartości przedmiotu sporu lub wartości Twojego kredytu to jedynie 1000 zł.
Jeszcze drobna uwaga, jeżeli jesteś szczęśliwcem, któremu udało się już wcześniej kredyt spłacić, to żaden bank nie zaproponuje Tobie w ogóle jakiejkolwiek ugody. A musisz wiedzieć, że sądowego unieważnienia kredytu możesz żądać również po zakończeniu umowy.
Na koniec ciekawostka dla amatorów tematu.
PKO BP SA to oczywiście nie PEKAO SA (nazywany kiedyś popularnie „Żubrem”).
Pewnie wiesz, że zanim PEKAO SA uległ ostatnio tzw. repolonizacji, to należał do włoskiej grupy UniCredit.
Co się okazało?
Około 30 lat temu banki włoskie (a więc jeszcze na długo przed wprowadzeniem wspólnej waluty EUR) również były na etapie rozdawania kredytów frankowych. Na skutek załamania się rynku lira (ówczesnej włoskiej waluty), poniosły jednak wizerunkową porażkę, przegrywając także sporo sądowych spraw.
Stąd też, złe doświadczenia sprawiły, że PEKAO SA w Polsce w zasadzie kredytów frankowych po prostu nie udzielał.
W tych okolicznościach czekamy zatem nadal na przesunięty termin uchwały pełnej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
Uchwała będzie miała moc zasady prawnej. Wskazane w niej rozstrzygnięcia powinny unormować i ujednolicić dotychczasową praktykę orzeczniczą sądów okręgowych i apelacyjnych.
Ufamy, że w kierunku zgodnym z unijnymi regulacjami ochrony konsumenta, czyli korzystnym dla frankowiczów.
Orzeczenie powinno być wydane w dniu 13.04.2021 r., czyli jeszcze przed Zgromadzeniem Akcjonariuszy PKO BP SA.
Jak myślisz, czy uchwała może mieć wpływ na ich decyzję?
Całkiem niedawno, bo w lutym, Sąd Najwyższy po raz kolejny pochylił się nad tematyką kredytów frankowych. Związane to było z wpływem zagadnienia prawnego wniesionego przez Sąd Okręgowy w Warszawie.
Zadano pytanie, czy w sprawach frankowych istnieje możliwość stosowania teorii tzw. dwóch kondykcji i Sąd Najwyższy postanowił udzielić odpowiedzi twierdzącej.
O co chodzi z tą teorią i jaki jest w tym przypadku skutek unieważnienia umowy kredytowej?
Nie wchodząc w szczegółowe prawnicze rozważania – jeżeli sąd pojmuje decyzję o unieważnieniu kredytu walutowego to stosuje przy jego rozliczeniu, albo teorię salda, albo teorię dwóch kondykcji.
Oba pojęcia można opisać poprzez skutki jakie wywołują w praktyce.
Stwierdzenie nieważności umowy kredytowej (czyli osiągnięcie Twojego celu w walce z bankiem) powoduje, że obie strony takiej umowy są bezpodstawnie wzbogacone. Przyjmuje się stan, jakby umowy nie było.
Ty otrzymałeś od banku pewną kwotę (udzielony kredyt np. 200.000 CHF – a w praktyce np. 450.000 PLN), która z uwagi na nieważność nie jest już traktowana jako wykonanie zobowiązania.
Z drugiej strony bank otrzymał od Ciebie sporą kwotę, uiszczaną w miesięcznych ratach przez kilkanaście lat na poczet spłaty kredytu (np. nie wchodząc w przeliczenia, średnio 2000 PLN x 12 m-cy x 13 lat, czyli 312.000 PLN). Raty płaciłeś nie mając świadomości, że abuzywna umowa nie łączy stron. Co ważne, większa część z tej kwoty zaliczana była na odsetki, a więc do zapłaty – gdyby nie unieważnienie umowy – miałbyś według banku dalej np. 150.000 CHF.
Zostawmy tutaj dosyć istotne niuanse dotyczące kursów CHF i PLN oraz dokładnych kwot objętych przedmiotem sporu.
Chodzi jedynie o przedstawienie zasady.
Jak więc rozliczyć taką nieważną umowę?
Teoria salda zakłada konieczność podjęcia przez sąd działania w zakresie wzajemnych rozliczeń stron umowy kredytowej. Polega ona na potrąceniu wzajemnie przysługujących roszczeń w momencie orzekania.
Upraszczając, sąd porównuje kwoty wzbogacenia każdej ze stron, a więc tego, ile kredytobiorca wpłacił do banku z tym jaką kwotę kapitału udostępniono kredytobiorcom. W przypadku, gdy kwota wpłacona przez kredytobiorcę przewyższa wypłacony kapitał, sąd zobowiązuje bank do zapłaty różnicy.
W naszym przykładzie zostaje Ci do zapłaty różnica, czyli 138.000 PLN (450.000 – 312.000 PLN) na rzecz Banku.
W takiej sytuacji sąd oddali powództwo o zapłatę, choć jednocześnie powinien potwierdzić unieważnienie umowy. Co powinno dać Tobie i tak duże poczucie ulgi. Zapłata 138.000 PLN, to nie to samo co 150.000 CHF (gdyby kredyt trwał dalej), nie licząc przyszłych odsetek.
Inaczej wygląda rozliczenie w sytuacji gdy zastosujemy teorię dwóch kondykcji.
Roszczenia każdej ze stron według tej teorii są traktowane jako odrębne i niezależnie od siebie.
Z jednej strony bank ma możliwość żądania zwrotu kapitału udostępnionego kredytobiorcom.
A z drugiej jako kredytobiorca masz żądanie zwrotu wszystkich świadczeń, które zapłaciłeś na rzecz banku.
W tym przypadku mamy do czynienia z dwoma odrębnymi stosunkami prawnymi.
Sąd zasadzi zatem od banku 312.000 PLN, a bank będzie zobowiązany do zapłaty tej kwoty na Twoją rzecz nawet w przypadku nieprzekroczenia kwoty spłacanego kredytu,.
Dotychczasowe orzecznictwo co do obu teorii wskazuje, że prawidłowym działaniem powinno być zastosowanie teorii dwóch kondykcji.
Wynika to głównie z tego, że zastosowanie teorii salda w sposób nieuprawniony powoduje rozstrzygnięcie roszczeń strony, która nawet ich nie zgłosiła i to bez analizy ewentualnego przedawnienia tych roszczeń.
Przy tak istniejących wątpliwościach Sąd Okręgowy w Warszawie w formie zagadnienia prawnego zadał Sądowi Najwyższemu pytanie (z tłumaczenia z języka prawniczego):
„Czy dopuszczalne jest stosowanie teorii dwóch kondykcji wobec kredytobiorcy, który nie spłacił jeszcze kapitału otrzymanego od banku?”
Odpowiedź Sądu Najwyższego była krótka, acz treściwa.
Stwierdził on wprost, że „stronie, która w wykonaniu umowy kredytu, dotkniętej nieważnością, spłacała kredyt, przysługuje roszczenie o zwrot spłaconych środków pieniężnych jako świadczenia nienależnego niezależnie od tego, czy i w jakim zakresie jest dłużnikiem banku z tytułu zwrotu nienależnie otrzymanej kwoty kredytu.”
Jednoznacznie powyższą odpowiedź możemy traktować jako dopuszczenie możliwości stosowania teorii dwóch kondykcji niezależnie od tego jaka w rzeczywistości kwota została spłacona przez kredytobiorców.
Powyższe orzeczenie ma istotne znaczenie z punktu widzenia wielu aspektów.
Po pierwsze – jest swoistą „rozgrzewką” sygnalizującą kierunek orzeczenia Sądu Najwyższego, które ma zapaść 13 kwietnia 2021 r. (pierwotnie data 25 marca 2021 r. została odwołana z uwagi na chorobę Pierwszej Prezes SN).
Po drugie – teoria dwóch kondykcji jest zdaniem komentatorów (w tym naszym) znacznie bardziej korzystna dla kredytobiorców, niż teoria salda; co sprawia wrażenie tworzenia się prokonsumenckiej linii orzeczniczej.
Po trzecie – teoria salda pomija istotę konieczności zgłoszenia zarzutu potrącenia, jak i całkowicie pomija instytucję przedawnienia roszczeń.
Podsumowując, lutowego orzeczenie Sądu Najwyższego daje nadzieję na to, że dalsze procedowanie może być także korzystne dla kredytobiorców.
Tyle tylko, że – jak na razie – orzeczenie to wiąże sądy jedynie w tamtej sprawie. Natomiast nie rozwiązuje problemu różnorodności wyroków w innych sprawach i niestabilnej linii orzeczniczej.
Mamy jednak nadzieję, że ujednolicenie linii orzeczniczej korzystnej dla kredytobiorców przyniesie właśnie zapowiadana (tym razem na kwiecień) uchwała Sądu Najwyższego.
Wpis z 18 stycznia 2021 r.
Opracował: Marcin Sokołowski
Jaki wpływ na Twoją sytuację z kredytem frankowym ma wyrok TSUE (Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej)?
Zagadnienie umowy kredytowej CHF przedstawiliśmy ostatnio w publikacji: „Kredyt frankowy – podstawowe różnice między kredytem denominowanym a indeksowanym”
Dzisiaj nieco więcej o skutkach, jakie wywołał na rozliczenie poszczególnych rodzajów umowy kredytu wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Oczywiście – na wstępie – TSUE to Trybunał Unijny (nie myl go z naszym Sądem Najwyższym oraz z uchwałą, która ma zapaść 25 marca 2021 r.).
Wyrok TSUE zapadły w głośnej sprawie pp. Dziubak ca. Reiffeisen Bank International otworzył mocno dla kredytobiorców furtkę do skutecznej walki z bankami. I to niezależnie od tego, czy posiadają oni kredyt denominowany, czy też indeksowany do waluty.
Dotyczył on wprawdzie bezpośrednio umowy o kredyt indeksowany. Jednak orzeczenie bazowało na uwypukleniu nieuczciwych praktyk stosowanych przez banki, które przewidywały odmienne kursy w przypadku wypłaty kredytu (kurs kupna) oraz w przypadku jego spłaty (stosowany kurs sprzedaży). Jednocześnie w ramach podjętych działań bank w żadnej chwili nie precyzował konkretnego kursu, ale odsyłał to tabeli kursowych, które nie były dodatkowo w żaden sposób sprecyzowane w zakresie mechanizmu ustalania kursu. Zwykle tabele te odsyłały przykładowo jedynie na stronę internetową lub ograniczano zapis to twierdzenia, że ogłaszane są w banku. Nie wykazywano więc w żadnej mierze podstawy określania poszczególnych kursów walut.
Musisz wiedzieć, że w zakresie możliwości zastosowania tego wyroku do kredytu denominowanego do waluty (czyli na pierwszy rzut oka nieco innego) wypowiedział się już też Prezes naszego UOKiK. Przedstawił on jednoznaczne stanowisko, że wyrok TSUE ten nie ogranicza się jedynie do umów o kredyt indeksowany, ale do każdej umowy, która zawiera tak sformułowane postanowienia niedozwolone.
Początkowo zasadniczo różniły się natomiast skutki zastosowania takich klauzul. Choć klauzule niedozwolone mogą być obecne w obu rodzajach kredytów to ich usunięcie z umowy nie zawsze prowadzi do nieważności umowy kredytu. W każdym przypadku niezależnie od charakterystyki kredytu, czy jest to kredyt indeksowany czy denominowany do waluty to Sąd będzie badał, czy zachodzą przesłanki do unieważnienia umowy kredytowej.
Unieważnienie umowy kredytowej CHF to dla Ciebie zdecydowanie najlepsze rozwiązanie, ale o szczegółach w innym wpisie ?
I tak, w pierwszej kolejności Sąd będzie brał pod uwagę w Twojej sprawie, czy poprzez usunięcie nieuczciwego charakteru poszczególnych postanowień umowa w dalszym ciągu będzie mogła obowiązywać w obrocie prawnym. Jeżeli przy wyeliminowaniu z umowy takich zapisów zmianie ulegnie główny przedmiot umowy to umowa taka powinna być unieważniona.
Banki broniąc się przed unieważnieniem często prezentują stanowisko, w którym wyrażają chęć uzupełnienia umowy o dodatkowe postanowienie (tzw. przepisy dyspozytywne) co jest dopuszczalne. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby umowa uzupełniona została o przepisy dyspozytywne lub nawet o przepisy zawarte w umowie, które choć niedozwolone dalej wiązałyby strony. Takie założenie jest jednak oczywiście niekorzystne dla konsumenta, czyli dla Ciebie. A zgodnie z wyrokiem TSUE nie ma możliwości uzupełnienia luk powstałych na skutek usunięcia klauzul abuzywnych (niedozwolonych) w takiej sytuacji innymi przepisami o charakterze ogólnym.
Różnica w obu kredytach polega w zasadzie na różnym sposobie waloryzacji. Usunięcie klauzuli waloryzacyjnych w umowach o kredyt denominowany uniemożliwia określenie kwoty w złotych jaka powinna zostać oddana do dyspozycji kredytobiorcy przez bank. Natomiast, nie ma wtedy możliwości bezpośredniego zastosowania do umów innego miernika takiego jak na przykład zastosowanie przepisów odwołujących się do średniego kursu walut określonego przez NBP. Finalnie nie będziemy bowiem w stanie określić jaką kwotę powinien wypłacić bank, a więc głównego świadczenia umowy kredytowej.
Inaczej sprawa wygląda w przypadku umów o kredyt indeksowany. Samo usunięcie niedozwolonej klauzuli waloryzacyjnej nie powoduje z automatu nieważności umowy kredytowej. Kwota wyrażona w złotówkach nie wymaga waloryzowania, istnieje możliwość dalszego funkcjonowania umowy w której całkowicie pomijany jest mechanizm indeksowania wynikający z umowy. Oznacza to brak podstaw do naliczania waloryzacji od początku zawarcia umowy o kredyt. W tym wypadku istnieje więc, co warto podkreślić również korzystna dla konsumenta droga, która polega na tzw. odfrankowieniu kredytu.
Jednocześnie podkreślenia wymaga, że jest to tylko jedna z dróg, bo jak wynika to z wyroku TSUE przedmiotowy kredyt może zostać także unieważniony przez Sąd.
Ewentualne dalsze funkcjonowanie kredytu zależy w tym wypadku całkowicie od Sądu, który oczywiście w przypadku stwierdzenia występowania klauzul abuzywnych będzie badał, które rozwiązanie jest lepsze dla konsumenta.
Obecnie różnice pomiędzy tymi dwoma rodzajami umów zatarły się. Istotą abuzywności nie jest bowiem charakter umowy, a mechanizm waloryzacji. Sądy natomiast w zależności od stanu faktycznego wyrokują bądź o unieważnieniu, bądź o odfrankowieniu umowy kredytu.
Ugruntowanie linii orzeczniczej w tym zakresie ma wprowadzić zapowiadane orzeczenie Sądu Najwyższego, które ma zapaść w dniu 25 marca 2021 r.
Czy powstanie jedna linia orzecznicza?
Czas pokaże…
Jeżeli interesujesz się tematem walki w zakresie umów kredytowych, możesz sprawdzić naszą zakładkę dot. dochodzenia roszczeń CHF TUTAJ >>>
Opracował: Marcin Sokołowski
W latach 2006 – 2008 popularność kredytów udzielanych we frankach szwajcarskich (CHF) osiągnęła swoje apogeum.
Przyczyniły się do tego niewątpliwie praktyki stosowane przez banki, ale także atrakcyjny kurs CHF, który gwarantował spłatę zobowiązań w ratach niższych, niż spłaty rat w kredytach złotówkowych.
Czy oznacza to, że banki dysponowały wówczas znaczną rezerwą kredytową w walucie franka szwajcarskiego? Absolutnie nie. Za wyjątkiem kredytów walutowych, nawet w przypadku zawierania umowy z bankiem, w której pojawiała się ta waluta, na żadnym etapie realizacji zobowiązania kredytodawca nie przekazywał kwoty w CHF.
Skoro wypłata zobowiązania była realizowana w złotówce, jak i spłacanie rat następowało w złotówkach, jaki był cel udzielania kredytów w CHF?
Było to zabezpieczenie wartości kredytu, który uzależniony był od czynnika niezależnego i stabilnego, jakim był – jak się wydawało – frank szwajcarski.
Jednocześnie w przypadku korzystania z instrumentów walutowych w CHF zwykle banki stosowały niższe oprocentowanie niż w przypadku kredytów złotówkowych, a to właśnie z uwagi na to zabezpieczenie.
Z perspektywy czasu wiemy, że frank szwajcarski nie jest jednak aż tak stabilny jak niegdyś sądzono…
Na rynku polskim najczęściej funkcjonują dwa rodzaje kredytów CHF – kredyt denominowany i kredyt indeksowany.
Z własnej praktyki wiemy, że niestety zdarza się, że poszczególne banki stosują te sformułowania do różnych kredytów.
Postaramy się dla ukazania podstawowych różnic opisać trzy rodzaje kredytów: kredyt walutowy, kredyt denominowany do waluty obcej oraz kredyt indeksowany do waluty obcej.
Kredyt walutowy CHF jest najbardziej przejrzystym kredytem. Warunki w umowie i harmonogramie spłaty, takie jak kwota kredytu oraz spłata kredytu, zawarte są w walucie obcej. Następnie spłata kredytu również następuje w walucie obcej – nie ma w tym przypadku potrzeby przeliczania kwoty wpłacanej w walucie, bowiem płatność dokonywana jest bezpośrednio w walucie w jakiej wzięliśmy kredyt. Narażamy się na dodatkowe koszty tylko w przypadku, gdy kwota którą wpłacamy na konto jest wyrażona w złotówkach. Wówczas bowiem bank musi przeliczyć ją na kwotę w walucie. Należy podkreślić, że w obecnych czasach bardzo ciężko jest uzyskać kredyt walutowy, jest on udzielany co do zasady jedynie osobom, które uzyskują zarobki właśnie w konkretnej walucie kredytu.
W przypadku kredytu denominowanego do waluty w umowie również zawarte są kwoty wyrażone w CHF. Zasadnicza różnica w stosunku do kredytu walutowego polega na wypłacie zobowiązania w złotówkach. Oznacza to, że kwota która wyrażona w CHF jest następnie przeliczana po kursie kupna waluty CHF, zwykle według tabeli kursowej banku.
Prowadziło to niejednokrotnie do kuriozum, mianowicie osoba która potrzebowała określonej kwoty złotówek przeliczała jaką w rzeczywistości kwotę będzie potrzebowała na realizację konkretnego celu. Podpisywała w tym celu umowę w której wskazana była dokładna kwota przeliczona na CHF. Wypłata środków następowała jednak według kursu z konkretnego dnia wypłaty środków kiedy to kurs waluty jest odmienny od kursu użytego do prowizorycznego przeliczenia kwoty. Niejednokrotnie oznaczało to, że kredytobiorca otrzymywał środki zgoła inne od tych zadeklarowanych w umowie – w przypadku wyższej kwoty nie były to krytykowane, gorzej kiedy loteria walutowa spowodowała, że kwota wypłacona nie jest wystarczająca do realizacji celu. Wówczas kredytobiorca musiał pokryć różnicę pomiędzy tymi kwotami. Nie zmieniała się natomiast kwota zobowiązania jaką mieliśmy spłacić, ona nadal wyrażona jest w CHF.
Należy podkreślić, że w przypadku wypłaty całości kwoty jednorazowo wahania kursowe nie mają tak wyraźnego wpływu na wartość kredytu w złotówkach. Jeśli nie ma znaczącego tąpnięcia na rynku walut, kwota kredytu nie różni się diametralnie.
Zgoła inna sytuacja ma miejsce w przypadku wypłaty środków wynikających z zawartej umowy w transzach. Pomiędzy wypłatą poszczególnych transz następują zwykle znaczne okres czasu, które sprzyjają zmianie kursu waluty. Oznacza to, że wahania kursowe mogą mieć znacznie dotkliwsze konsekwencje, niż te przedstawione w powyższych przykładach.
Oczywiście kredyt denominowany do waluty obcej jest następnie wyrażony w przekazanym przez bank harmonogramie spłaty, w których kwota spłaty wskazana jest w walucie. Same spłaty nie następują jednak w walucie obcej, a w kwocie przeliczonej przez bank na złotówki zwykle po kursie sprzedaży według tabeli banku.
Kredyt indeksowany do waluty jest w zasadzie całkowicie pozbawiony powyższego problemu, który dotyczy kredytu denominowanego do waluty obcej. W umowie kredytowej jako kwotę kredytu indeksowanego do waluty wskazuje się kwotę wyrażoną w złotówkach. Również wypłata kwoty następuje w złotówkach.
W którym więc momencie dochodzi do skorzystania z metody waloryzacji?
Otóż w dniu poprzedzającym wypłatę kredytu bank przelicza wartość zobowiązania wyrażonego w złotych na walutę do której indeksowany jest dany kredyt. Uzyskana w ten sposób kwota stanowi podstawę wyliczenia kwoty jaką zobowiązany będzie spłacić kredytobiorca w ramach rat kapitałowo – odsetkowych. W harmonogramie spłaty kredytu wskazane są więc kwoty wyrażone w walucie obcej, choć sama spłata również następuje w PLN.
W przypadku wahania kursu z uwagi na fakt, że kwota w umowie podana jest w złotówkach nie istnieje ryzyko, iż nie otrzymamy kwoty niezbędnej do realizacji celu.
Czy oznacza to, że wahania kursów nie dotyczą umowy o kredyt indeksowany?
Otóż nie – dotyczą. Tylko tym razem wahania będą przekładać się na wysokość zobowiązania, jakie będziemy musieli spłacić. Oznacza to, że w przypadku gdy kurs będzie wyższy, mniejsza kwota CHF zostanie określona w dniu wypłaty, a co za tym idzie niższa będzie kwota określona do spłaty w harmonogramie spłaty. W odwrotnym przypadku przy niższym kursie zobowiązanie do spłaty w CHF będzie większe.
Obrazowo można podstawowe różnice pomiędzy omówionymi kredytami przedstawić następująco:
Należy podkreślić, że poszczególne warunki kredytu CHF zawsze reguluje umowa (uzupełniona często dodatkowym ogólnym Regulaminem lub tzw. Ogólnymi Warunkami Umowy).
Warto je zawsze dokładnie przejrzeć. Niejednokrotnie zdarza się bowiem, że banki dopuszczają możliwość spłaty zobowiązania także w walucie.
Jeżeli interesujesz się tematem walki w zakresie CHF, możesz sprawdzić naszą zakładkę TUTAJ >>>
Opracował: Marcin Sokołowski