Niejeden tzw. „frankowicz” zastanawia się jak może wyglądać wyrok unieważniający umowę kredytową.
Przykład powyżej.
Jeszcze ciepły (bo z końca ub. tygodnia).
W imieniu klienta wnosiliśmy o uznanie kredytu za nieważny oraz żądaliśmy zasądzenia od pozwanego wszystkich płatności uiszczonych przez kredytobiorcę na rzecz banku.
Sprawa trochę trwała, ale ostatecznie Sąd w całości uwzględnił nasze żądanie, ustalając, że umowa jest nieważna (pkt I sentencji) oraz zasądzając wskazane przez nas kwoty wraz z odsetkami (od początku procesu – w sumie dobra inwestycja) – pkt II i III.
Sąd obciążył również bank kosztami procesu w całości (pkt IV). To oznacza, że bank będzie musiał zwrócić naszemu klientowi poniesioną przez niego opłatę sądową, zaliczkę na biegłego, a także koszty zastępstwa procesowego.
W ustnym uzasadnieniu Sąd podzielił stanowisko wskazane w naszych pismach procesowych.
Oczywiście czekamy teraz na pisemne uzasadnienie i apelację banku, który na pewno nie złoży od razu broni.
Niemniej jest to kolejne małe zwycięstwo, które nas bardzo cieszy i potwierdza sens walki o swoje!
Opracował: Marcin Sokołowski